06.05.2025
Chińska reakcja na nowy etap wojny celnej zapoczątkowanej przez administrację Trumpa w lutym 2025 roku znacząco odbiega od tej z 2018 roku. Tym razem Pekin był lepiej przygotowany na oczekiwaną konfrontację, a konflikt został wykorzystany jako element szerszej strategii politycznej. Odpowiedź Chin sugeruje, że Pekin wyciągnął konkretne wnioski z doświadczeń poprzedniej wojny celnej, choć nadal porusza się głównie w reakcji na działania Waszyngtonu – dostosowując się do narzuconych warunków nowej sytuacji geopolitycznej.
Wojna celna 2025 roku rozpoczęła się od szeregu działań administracji amerykańskiej, do których Pekin odnosił się zawsze post factum, dostosowując własne decyzje do strategii Waszyngtonu. Początkowo Chiny odpowiadały na pierwsze ruchy Waszyngtonu w lutym i marcu 2025 roku – obejmujące m.in. wprowadzenie ceł w wysokości 10%, a następnie 20% czy wpisanie ponad 50 chińskich firm na czarną listę handlową – w sposób względnie stonowany. Środki odwetowe Pekinu miały selektywny charakter – obejmowały m.in. wybiórcze cła na niektóre produkty czy wszczęcie postępowań antymonopolowych w chińskich oddziałach firm takich jak Google czy Nvidia. Innymi słowy, Pekin sygnalizował stanowczość, ale unikał eskalacji.
Przełomem w tym względnym opanowaniu było ogłoszenie przez Donalda Trumpa drugiego kwietnia 2025 roku „Dnia Wyzwolenia” od „nieuczciwych relacji handlowych” i podniesienie ceł wobec Chin do poziomu przekraczającego 50%. W odpowiedzi Pekin podjął zdecydowane działania odwetowe – nałożył 34-procentowe cła na wszystkie amerykańskie produkty, zawiesił import towarów rolnych z USA, ograniczył eksport metali ziem rzadkich i złożył skargę do Światowej Organizacji Handlu.
Od tego momentu chińska reakcja była już wyraźnie asertywna, lecz nadal reaktywna względem Waszyngtonu. Sytuacja szybko nabrała tempa – choć już przekroczenie progu 60% przy wysokości ceł skutkuje de facto zamrożeniem relacji handlowych, cła po obu stronach symbolicznie eskalowały do ponad 120%. Wojna celna rozgorzała na nowo, stając się kolejną kością niezgody w relacjach bilateralnych.
Od ofiary do strażnika zasad?
W przeciwieństwie do 2018 roku, kiedy Chiny odpowiadały szybko i symetrycznie na działania USA, w 2025 roku zdecydowany odwet nastąpił później – w sposób bardziej przemyślany, dopiero gdy uznały, że dalsze milczenie mogłoby zostać odebrane jako słabość. Pekin porzucił improwizowany styl z czasów pierwszej kadencji Trumpa i przyjął podejście oparte na wcześniej wypracowanej strategii, skupiając się na uderzeniach w newralgiczne obszary amerykańskiej gospodarki – zwłaszcza rolnictwo, nowe technologie i surowce strategiczne – a także na kontrze do trumpowskiej krytyki multilateralizmu.
Podobną zmianę tonu można zaobserwować także w oficjalnych dokumentach. Biała księga z 2019 roku – Stanowisko Chin w sprawie chińsko-amerykańskich konsultacji gospodarczych i handlowych – miała charakter bardziej konfrontacyjny. Użyto w nim sformułowań takich jak „sprzeciw”, „oskarżanie” czy „prowokacja”, aby przedstawić Chiny jako ofiarę działań USA i uzasadnić ich prawo do odwetu. Z kolei w dokumencie opublikowanym w 2025 roku – Stanowisko Chin w niektórych kwestiach dotyczących chińsko-amerykańskich stosunków gospodarczych i handlowych – słowa takie jak „prawo”, „zasady” czy „regulacje” wystąpiły 125 razy, wskazując na bardziej legalistyczną narrację. W nowym dokumencie pojawiły się także silne akcenty multilateralizmu (wspomniany 28 razy) czy Światowej Organizacji Handlu (58 razy).
W najnowszym dokumencie Chiny przedstawiają się jako państwo przestrzegające reguł gry, broniące ładu globalnego i systemu wielostronnego. USA natomiast ukazywane są jako aktor, który narusza międzynarodowy porządek handlowy – nie tylko ze szkodą dla Chin, ale i dla całego systemu światowego (patrz tabela nr 1).
Warto również zwrócić uwagę na decyzję o złożeniu skargi do WTO jako jeden z elementów odpowiedzi Pekinu. Choć organizacja jest w praktyce sparaliżowana – głównie przez blokowanie nominacji arbitrów przez USA – sam gest wzmacnia argument, że, jak podkreśliło Ministerstwo Handlu, Chiny pozostają zdecydowanym zwolennikiem i ważnym uczestnikiem wielostronnego systemu handlowego. Należy jednak zauważyć, że ponownie jest to odpowiedź na działania samego Waszyngtonu.
“Niewzruszony ocean” kontra “Dzień Wyzwolenia”
W odpowiedzi na „Dzień Wyzwolenia”, rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning odwołała się na do słów Xi Jinpinga z 2018 roku: „Burza może wzburzyć staw, ale nie poruszy oceanu. Ocean przetrwał niezliczone nawałnice – i tym razem nie będzie inaczej.” Wypowiedź Mao była nawiązaniem do znanej metafory, według której w czasie burzy łódź na oceanie (Chiny) potrzebuje „wielkiego sternika” (w tym wypadku Xi Jinpinga). Choć sformułowana na użytek wewnętrzny, to z perspektywy międzynarodowej ta wiadomość miała dwa przesłania – z jednej strony pokazywała spokój i pewność siebie Pekinu, z drugiej – dawała jasno do zrozumienia, że Chiny są gotowe przetrwać każdą próbę destabilizacji ze strony USA.
Ta postawa nie ograniczała się tylko do retoryki. Choć Pekin początkowo unikał prowokujących działań, nie zabiegał o dialog z Waszyngtonem. Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że łączy go „bardzo dobra relacja” z Xi Jinpingiem i miał instruować swój zespół, że to Chiny powinny wykonać pierwszy krok w stronę rozmów pokojowych. Zamiast szukać kompromisu z Waszyngtonem, Pekin ruszył jednak z ofensywą dyplomatyczną wśród innych partnerów handlowych, starając się zneutralizować amerykańskie próby gospodarczej izolacji Chin.
Władze ChRL sprawiały wrażenie przekonanych, że to USA jako pierwsze będą zmuszone do ustępstw – i rzeczywiście, pod koniec kwietnia 2025 roku prezydent Trump zaczął łagodzić polityczny kurs. Na konferencji prasowej w Białym Domu przyznał, że cła na chińskie towary, które osiągnęły już poziom 145%, zostaną „znacznie obniżone, choć nie do zera”. Po tygodniach eskalacji był to wyraźny sygnał cofnięcia się – i potwierdzenie, że chińska strategia przeczekania przyniosła skutek.
Wewnętrzny front
Chińska pewność siebie może wynikać z konsekwentnego dywersyfikowania kierunków eksportu oraz znalezienia kanałów obchodzenia sankcji, wzmacniając powiązania z Azją Południowo-Wschodnią, Ameryką Łacińską, Afryką oraz krajami zaangażowanymi w Inicjatywę Pasa i Szlaku. Może ona wynikać także z samej natury ustroju politycznego. Autorytarny model rządów daje Pekinowi większą zdolność do znoszenia kosztów długotrwałych napięć ekonomicznych – co chińscy urzędnicy mają często wspominać w kuluarach. Warto jednak pamiętać, że nawet najbardziej trwałe i scentralizowane systemy władzy mogą okazać się kruche wobec narastających napięć wewnętrznych — w historii niejednokrotnie to właśnie rewolucyjne zmiany prowadziły do ich upadku. W tym kontekście należy zwrócić uwagę, że jeszcze przed eskalacją konfliktu władze aktywnie budowały narrację odporności narodu na zewnętrzne kryzysy. Partyjne media eksponowały siłę i determinację społeczeństwa, a symbolem tego przekazu stał się krótki filmik opublikowany przez rzeczniczkę chińskiego MSZ Mao Ning na profilu X, zawierający archiwalną wypowiedź Mao Zedonga z czasów wojny koreańskiej o niezłomnym duchu Chińczyków.
Ta narracja kryła także głębszy przekaz. Dla KPCh handel zagraniczny to nie tylko kwestia gospodarcza – to również filar politycznej stabilności. W sytuacji jego ewentualnego zagrożenia partia musi wzmacniać inny fundament swojej legitymizacji – ideologię. Dlatego narracja o oporze wobec presji zewnętrznej – zwłaszcza ze strony USA – jest tak silnie akcentowana. Jednocześnie Chiny starają się kreować obraz państwa odpowiedzialnego i racjonalnego na arenie międzynarodowej – lidera, który nie ulega emocjom, lecz broni zasad. Dzięki tej dwutorowej strategii Pekin może jednocześnie uspokajać partnerów za granicą i mobilizować własne społeczeństwo wokół wizji zagrożonej, ale niezłomnej potęgi.
Równolegle rośnie także oddolna mobilizacja nacjonalistyczna w mediach społecznościowych. Hasztag poświęcony chińskiej reakcji na amerykańskie cła pojawił się na platformie Weibo w ponad 180 milionach postów tylko pomiędzy 4 a 11 kwietnia. Internauci wyrażali dumę z bojkotowania amerykańskich marek i wspierania lokalnych firm takich jak Huawei czy BYD. W wielu komentarzach wojna celna była przedstawiana jako sprawdzian jedności narodowej i gotowości do ponoszenia wyrzeczeń w imię długofalowej niezależności. Gdy prezydent Trump złagodził ton i zasugerował możliwość obniżenia ceł, reakcja była natychmiastowa – hashtag „Trump stchórzył” stał się najpopularniejszym tematem na Weibo, osiągając ponad 150 milionów wyświetleń.
Dyplomatyczne szanse
Jak wspomniano wyżej, w przeciwieństwie do 2018 roku, Pekin w obecnym konflikcie handlowym konsekwentnie przedstawia spór z USA nie jako bilateralny konflikt, lecz jako zagrożenie dla całego globalnego porządku handlowego. Chiny wykorzystują rosnący protekcjonizm Waszyngtonu, aby budować wspólny front z innymi państwami dotkniętymi polityką ceł. W notach dyplomatycznych Pekin miał wzywać do współpracy, potępiać unilateralizm i apelować o obronę obecnego porządku międzynarodowego.
Kluczowym celem tej „ofensywy uroku” stała się Europa. W oczach Pekinu UE – zaniepokojona nieprzewidywalnością prezydenta Trumpa – może być podatna na sygnały współpracy. 8 kwietnia odbyła się rozmowa telefoniczna pomiędzy premierem Chin a przewodniczącą Komisji Europejskiej, podczas której – według strony chińskiej – obie strony wyraziły zaniepokojenie działaniami USA w sferze handlu. Następnego dnia UE ogłosiła wstępne środki odwetowe wobec USA, choć z opóźnionym wdrożeniem.
Jednocześnie w relacjach z Brukselą wyraźnie widać ograniczenia tej strategii. UE coraz silniej artykułuje swoje zastrzeżenia wobec Chin – dotyczące m.in. nadwyżki mocy produkcyjnych czy konkurencji wspieranej przez państwo. Mimo to samo podjęcie dialogu pokazało, że Pekin stara się wykorzystać destabilizację ze strony USA do sprawdzenia trwałości zachodnich sojuszy i ewentualnego rozluźnienia ich więzi.
Podobne działania skierowane zostały również w stronę azjatyckich sojuszników Waszyngtonu. Pod koniec marca 2025 r., po pięciu latach przerwy, Chiny wznowiły dialog gospodarczy z Japonią i Koreą Południową – krajami, które w ostatnich latach zacieśniały współpracę z Waszyngtonem. Chińskie media państwowe ogłosiły nawet, że państwa te wspólnie sprzeciwiają się amerykańskim cłom. Choć koreańscy dyplomaci określili to jako „pewną przesadę”, a Japonia wręcz zaprzeczyła, by takie ustalenia zapadły, samo to dyplomatyczne zamieszanie sugeruje, że temat ceł był obecny. Dla Pekinu to sposób, aby pokazać, że wojna handlowa nie dotyczy tylko Chin – lecz destabilizuje cały układ globalny.
Podsumowanie
Wojna celna 2025 roku ukazuje, że to Waszyngton wyznaczał rytm konfliktu, a Pekin dostosowywał swoje działania – zarówno w warstwie politycznej, gospodarczej, jak i narracyjnej – do bodźców płynących z USA. W przeciwieństwie do reakcji z 2018 roku, tym razem Pekin był jednak bardziej powściągliwy. Przez długi czas Chiny unikały eskalacji – dopiero „Dzień Wyzwolenia” przekroczył próg ich tolerancji i doprowadził do konfrontacji.
Najważniejszym celem nie była jednak sama obrona przed amerykańskimi cłami, lecz wykorzystanie kryzysu do przetestowania globalnej architektury gospodarczej. Zabiegi dyplomatyczne, próby osłabienia spójności Zachodu czy budowa alternatywnych sieci handlowych i kanałów obchodzenia sankcji pokazują, że Chiny będą starały się wykorzystać nieprzewidywalność polityki USA. Wojna celna z 2025 roku to więc nie tylko epizod w relacjach z USA, ale fragment szerszej rywalizacji o kształt światowego systemu gospodarczego i o to, kto będzie w nim pisał zasady – a kto będzie na nie reagować.