16.09.2025
W ramach szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Tianjin spotkali się szefowie rządów dwóch najludniejszych państw świata – Chin i Indii – to jest premier Narendra Modi i przewodniczący KPCh ChRL, Xi Jinping. Było to zaledwie ich drugie spotkanie w ciągu ostatnich kilku lat. Jednakże tym razem ich deklaracje wyraźniej wskazują na chęć odbudowy pokoju między zwaśnionymi azjatyckimi olbrzymami, co oznacza istotną zmianę po okresie lodowatych stosunków, utrzymujących się od czasu krwawych starć na ich granicy w 2020 r. W ostatnich miesiącach dwa kraje odbudowały część regularnych form współpracy. Proces ten należy jednak oceniać jako tylko normalizację, nie aż ocieplenie.
Na przełomie sierpnia i września tego roku w chińskim Tianjin odbył się szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW). Pojawił się na nim nawet premier Indii – mimo tego, że jego państwo pozostaje w chłodnych relacjach z Chinami. W efekcie przywódcy Indii i Chin spotkali się po raz drugi w okresie ostatnich siedmiu lat i drugi raz od napięć 2020 roku. Do ich bilateralnej rozmowy doszło 31 sierpnia i zarówno oficjalne odczyty z ich rozmów, jak i ich wypowiedzi pełne były koncyliacyjnego tonu i zapewnień o osiągnięciu „pokoju i stabilności” na granicy. Spotkanie tych głów państw stanowiło część – a być może zwieńczenie – procesu normalizacji stosunków, który rozpoczął się na jesieni roku 2024. Chociaż niektóre komentarze mówią wręcz o ociepleniu, cały ten proces należy ocenić w szerszej perspektywie: zwracając uwagę nie tylko na to, co osiągnięto, ale czego nie osiągnięto – a także, być może przede wszystkim, na inne indyjsko-chińskie wydarzenia tego roku, o których przy okazji szczytu w Tianjin nie wspomniano.
Punkt wyjścia, punkt załamania
Najlepszym punktem wyjścia do tych rozważań są same napięcia roku 2020. Doszło wówczas do starć żołnierzy indyjskich i chińskich na spornym obszarze Ladakhu w Himalajach. Żołnierze ChRL zajęli wówczas zakręt rzeki Galwan, a także, co istotniejsze, grań nad tym zakrętem. Dolina rzeki Galwan leży na skraju terenów kontrolowanych przez Chiny (Aksai Ćin) i Indie (reszta Ladakhu). Do dziś nie wiadomo, co spowodowało starcia: strona indyjska twierdzi, że chińscy żołnierze wkroczyli na obszar kontrolowany przez indyjskich i wygnali ich stamtąd (strona chińska twierdzi oczywiście, że tereny te były pod ich kontrolą, a wkroczenia dokonały siły indyjskie). Siły chińskie najpewniej nadal kontrolują zajęty zakręt rzeki, chociaż rząd w Nowym Delhi temu zaprzecza. Niezależnie od tego, jaka iskra doprowadziła bezpośrednio do tego wybuchu wrogości, strategiczny zysk ze strony Chin polega najpewniej na fakcie, że kontrola grani nad zakrętem rzeki pozwala obserwować (a zatem także potencjalnie ostrzeliwać) kontrolowaną przez Indie drogę do Daulat Beg Oldi, czyli wysunięte najdalej na północ lądowisko sił indyjskich.
Starcia spowodowały śmierć żołnierzy po obu stronach, a zatem oburzenie obu społeczeństw (ostatnim razem do takich ofiar doszło w latach 1970.). W efekcie nie tylko sporu o zajęty teren nie rozstrzygnięto do dziś, ale od czerwca 2020 r. oba azjatyckie olbrzymy utrzymywały w Ladakhu zwiększone siły, a także zawiesiły część swoich normalnych form współpracy. Zawieszono bezpośrednie loty, nie przedłużono akredytacji dziennikarzom drugiego kraju, przez pewien krótszy czas nie nominowano nawet nowych ambasadorów. Przez kilka lat dwóm najludniejszym krajom świata brakowało zatem nawet dość rudymentarnych form współpracy.
A było to jedynie tylko część reperkusji: poza tym Nowe Delhi przestało wydawać wizy turystyczne dla chińskich obywateli, Pekin przestał wpuszczać indyjskich pielgrzymów (dla hinduistów szczególnie świętą górą jest Kailaś, leżąca na terenie zajmowanego przez ChRL Tybetu). Spośród istotniejszych decyzji indyjskie władze zaczęły ściślej monitorować chińskie inwestycje na terenie ich kraju, co doprowadziło do zawieszenia części z nich, a także zablokowały dostęp do wielu aplikacji chińskich firm na telefony komórkowe na terenie Indii. Najbardziej znaną z nich jest TikTok. ChRL ograniczała zaś eksport niektórych dóbr do Indii, w tym mocznika. Ponadto, zdarzały się ponowne napięcia między żołnierzami (jak w Arunaćal Pradeś w 2023 r.), choć tym razem nic nie wiadomo o tym, by wywołały one ofiary. Do bodaj najgroźniejszej sytuacji, acz również bezkrwawej, doszło natomiast w innym spornym regionie Ladakhu: nad jeziorem Pangong (Pangong Tso), gdzie siły indyjskie zajęły część wyżej leżących obszarów, zmuszając żołnierzy chińskich do częściowego wycofania się; w tym wypadku deeskalację osiągnięto jednak już w 2021 r. W efekcie okres 2020-2024 można już teraz ocenić jako czas najzimniejszych stosunków Pekin-Nowe Delhi od lat 1970.
Szklanka do połowy pełna. Co udało się osiągnąć?
Od 2024 r. zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały o stosunkowej odwilży. W maju Chiny wyznaczyły nowego ambasadora w Nowym Delhi (Indie uczyniły to jeszcze w 2021 r.). Przede wszystkim zaś w październiku 2024 r. Modi i Xi spotkali się po raz pierwszy od napięć: na szczycie BRICS w Kazaniu. Tuż przed ich spotkaniem ogłoszono bodaj najważniejszy element normalizacji stosunków: częściową deeskalację. Zredukowano liczbę żołnierzy stacjonujących w Himalajach, a siły chińskie zaczęły wpuszczać patrole indyjskie na pograniczne obszary, na których wcześniej je blokowały (na płaskowyżu Depsang, na wschód od wspomnianego lądowiska Daulet Beg Oldi). W tym samym okresie zaczęły już pojawiać się pierwsze sygnały o rozwiązaniach, które zaczęto wprowadzać teraz, takich jak przywrócenie lotów. Wreszcie, choć ten aspekt mógł być z tych wszystkich najmniej istotny, strony zaczęły także przygotowywać się do obchodów siedemdziesięciolecia nawiązania ich stosunków, które przypadło na 2025 r.
W pierwszej połowie 2025 doszło do wyraźnego wzmożenia stosunków dyplomatycznych: Nowe Delhi odwiedził m.in. dwukrotnie chiński minister spraw zagranicznych, Wang Yi (w tym 18 sierpnia); z kolei 14 lipca wizytę w Pekinie złożył jego indyjski odpowiednik, Subrahmanyam Jaishankar [wym. Subrahmanjam Dźejśankar]. Pod koniec kwietnia ogłoszono zgodę Pekinu na wpuszczanie indyjskich pielgrzymów. 24 lipca Indie przywróciły wydawanie wiz dla chińskich turystów. 12 sierpnia Chiny złagodziły limity na eksport mocznika do Indii. Pod koniec sierpnia zapowiedziano także przywrócenie bezpośrednich lotów. Spośród istotnych sygnałów należy wskazać nie tylko na fakty, że Modi i Xi spotkali się następnie ponownie (na wspomnianym szczycie SzOW w Tianjin) i że osiągnięto częściową deeskalację, ale także na deklarację o chęci zmierzania do rozstrzygnięcia sporu granicznego. Od deeskalacji do rozstrzygnięcia sporu prowadzi jednak droga równie wyboista jak te biegnące przez Himalaje. O ile siły chińskie i indyjskie schowały swoje ostrza do pochew, nadal trzymają dłonie na rękojeściach.
Szklanka do połowy pusta: czego nie udało się osiągnąć i co jeszcze się wydarzyło?
Co najmniej cztery zestawy argumentów świadczą o tym, że nie osiągnięto tak wiele, jak mogłoby się wydawać Po pierwsze, większość podjętych w ciągu ostatniego roku decyzji stanowi tylko przywrócenie zwykłych form współpracy, które zawieszono po 2020. Po drugie, nawet wszystkich tych form nie przywrócono. Choć pojawiły się doniesienia o tym, że dostęp do TikToka zostanie odblokowany, Nowe Delhi temu zaprzeczyło. Nie ma również doniesień o tym, by Indie zamierzały się wycofać z ostrzejszego traktowania projektów chińskich inwestycji. Po trzecie, nie tylko nadal nie dokończono deeskalacji, ale przede wszystkim chińscy żołnierze nie oddali terenów zajętych w 2020 roku – a zatem nie usuniętego krwawego ciernia, który doprowadził do częściowego zamrożenia stosunków.
Po czwarte, najważniejsze argumenty za tym, że doszło jedynie do względnej normalizacji, a nie ocieplenia, dotyczą tego, co jeszcze wydarzyło się w stosunkach indyjsko-chińskich w ostatnim półroczu, a o czym oficjalne deklaracje Nowego Delhi i Pekinu milczą. W kwietniu doszło do starć sił Pakistanu i Indii, podczas których te pierwsze użyły przede wszystkim uzbrojenia nabytego z ChRL. Następnie w maju Islamabad zamówił jeszcze więcej chińskiego uzbrojenia, co w efekcie oznacza, że Pekin będzie dalej dozbrajać siły pakistańskie przeciw siłom Nowego Delhi. Indie również nie próżnują we współpracy z rywalami Chin: na początku sierpnia marynarki wojennej Filipin i Indii rozpoczęły wspólne patrole Morza Południowochińskiego. 21 Chiny lipca rozpoczęły budowę największej zapory na świecie – na rzece Brahmaputrze, co oznacza, że zmniejszy się ilość wód spływających do Indii (acz trudno ocenić, jak bardzo negatywnie odczuje to gospodarka tego drugiego kraju). W odpowiedzi 12 sierpnia Indie potwierdziły swój plan budowy zapory na spornym obszarze Arunaćal Pradeś (który Chiny uważają za swoje ziemie i nazywają je Południowym Tybetem). We wrześniu miały również rozpocząć się testy nowego indyjskiego czołgu Zorawar, który ma być opracowywany na wypadek starć wysokogórskich, a zatem na wypadek ostrzejszych walk z Chinami. O ile zatem ogłoszono częściową deeskalację, strony nadal przewidują możliwość konfliktu o sporne ziemie i zbroją się na jego wypadek.
Sam fakt, że Pekin i Nowe Delhi ogłosiły chęć rozstrzygnięcia sporu granicznego, choć istotny, na razie ograniczył się jedynie do słów. Spór ten, rozpoczęty w drugiej połowie lat 1950., nie był bliski rozstrzygnięcia nigdy potem. Kosztował natomiast dwie strony nie tylko wojnę roku 1962, ale szereg późniejszych starć, takich jak te z lat 1970 czy z 2020 r. Choć należy dalej mieć nadzieję na to, że zostanie on w końcu rozstrzygnięty, obecnie nic nie wiadomo o tym, by którakolwiek ze stron gotowa była do ustępstw, a droga do osiągnięcia tego będzie bez wątpienia długa. Równolegle między Nowym Delhi a Pekinem narastają napięcia na innych frontach: (1) Tak jak Chiny dozbrajają Pakistan i współpracują z nim coraz głębiej, Stany Zjednoczone czynią to samo z Indiami; (2) Pomiędzy Indiami a Chinami rozwija się także rywalizacja o wpływy w mniejszych krajach Azji Południowej, takich jak Malediwy, Sri Lanka czy Nepal (czego przykładem niedawne wyproszenie żołnierzy Indii z Malediwów po podpisaniu przez to wyspiarskie państwo umowy o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa z Chinami); (3) Indie i Chiny coraz mocniej rywalizują na obszarze Oceanu Indyjskiego (otwarcie bazy ChRL w Dżibuti; możliwość otwarcia kolejnej w Pakistanie; doniesienia o budowaniu przez Indie bazy na Mauritiusie). Można zatem zaryzykować tezę, że mimo obecnej normalizacji stosunków, relacje Nowego Delhi z Pekinem mogą raczej w kolejnych latach z powrotem się pogorszyć, a nie bardziej poprawić.