Rząd Ishiby Shigeru wobec polityki Trumpa

Marcin Socha

30.04.2025

Wydarzenia w kwietniu dobitnie pokazały, że największym wyzwaniem dla administracji Ishiby Shigeru będzie próba ułożenia relacji handlowych ze Stanami Zjednoczonymi. Pomimo udanego spotkania w Waszyngtonie w lutym oraz obietnic rozwoju wzajemnej współpracy w obszarze wojskowym i gospodarczym, Japonia znalazła się na liście państw objętych nowymi cłami, która została zaprezentowana na początku miesiąca. Wysokość ceł nałożonych na Japonię wynosi 24%. Należy również zaznaczyć, że Donald Trump przedstawił „wysokość ceł”, jakimi są objęte produkty ze Stanów Zjednoczonych, która została „obliczona” biorąc pod uwagę inne bariery handlowe oraz manipulacje walutowe. W przypadku Japonii cła te mają wynosić 46%. Nałożenie nowych ceł na Japonię jest katastrofalną wiadomością dla administracji premiera Ishiby, który od kilku miesięcy wyrażał nadzieję, że uda mu się zyskać zrozumienie prezydenta Stanów Zjednoczonych i uniknąć nowych opłat. Największym problemem jest nieprzewidywalność polityki prezydenta Donalda Trumpa, co miało swój wyraz kiedy przywódca Stanów Zjednoczonych tydzień po wprowadzeniu ceł poinformował o ich zawieszeniu na okres 90 dni. Bez wątpienia przedstawienie listy ceł nałożonych na niemal wszystkich partnerów USA należy traktować jako próbę rozpoczęcia poważnych negocjacji handlowo-inwestycyjnych, które pokażą ile stronie amerykańskiej uda się ugrać w rozmowach z Japonią.

Ishiba Shigeru bardzo poważnie podszedł do groźby nałożenia ceł na japońskie samochody i inne towary. Na początku kwietnia szef rządu próbował uspokoić burzliwe nastroje związane z nowymi cłami. Premier obiecał podjęcie bezpośrednich rozmów z prezydentem Trumpem oraz wprowadzenie szeregu działań ochronnych, takich jak wsparcie dla średnich i małych przedsiębiorstw. Sekretarz Gabinetu Hayashi Yoshimasa wyraził ubolewanie z powodu nałożenia dodatkowych ceł i stwierdził, że naruszają one założenia dwustronnego porozumienia handlowego. Kilka dni później premier Ishiba odbył rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem, która nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. W rezultacie szef japońskiego rządu stwierdził, że nowa polityka handlowa zagraża nowym japońskim inwestycjom, które miały zostać uruchomione na terenie Stanów Zjednoczonych. Podjęto również decyzję o wysłaniu zespołu negocjacyjnego do Waszyngtonu w celu kontynuowania negocjacji.

Z wywiadu, którego udzielił premier Ishiba tuż po rozmowie można było wywnioskować, że nie widzi on dalszego sensu prowadzenia bezpośrednich negocjacji z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Donald Trump w mocnych słowach skrytykował Japonię za niekorzystny bilans handlowy, domagając się wprowadzenia ułatwień dla eksportu amerykańskich samochodów oraz zwiększenia dostępu do japońskiego rynku rolno-spożywczego. Dopiero rozpoczęcie rozmów na szczeblu ministerialnym pozwoliło stronie japońskiej ocenić skalę amerykańskich żądań negocjacyjnych. Na czele japońskiej delegacji handlowej stanął Akazawa Ryosei, minister odpowiedzialny za rewitalizację gospodarczą. Stany Zjednoczone reprezentuje sekretarz skarbu USA Scott Bessent. Strona amerykańska bardzo szybko przedstawiła szereg zarzutów powołując się na pozataryfowe bariery handlowe, manipulacje walutowe i dotacje rządowe po stronie japońskiej. Zgodnie z zapowiedziami prezydenta Trumpa negocjacje mają skupić się na zapewnieniu dostępu do japońskiego rynku rolno-spożywczego oraz zwiększeniu eksportu amerykańskich samochodów.

W tym czasie premier Ishiba zwołał specjalną grupę zadaniową w której skład weszli członkowie rządu i przedstawiciele biznesu. Zadaniem zespołu, na którego czele stoi Akazawa Ryosei i Sekretarz Gabinetu Hayashi Yoshimasa jest przygotowanie wewnętrznych środków zaradczych przeciwko amerykańskim cłom. Szefowie poszczególnych resortów mają opracować pakiet pomocowy dla przedsiębiorstw, które ucierpią z powodu wprowadzenia ceł. Nishida Makoto, sekretarz generalny partnera koalicyjnego Komeito, zasugerował wprowadzenie wsparcia finansowego dla firm i dotacji na utrzymanie zatrudnienia jako środków nadzwyczajnych. Jego zdaniem rząd powinien podjąć dodatkowe kroki, takie jak zasiłki, obniżki podatków i podwyżki płac w celu „ustabilizowania popytu krajowego”. Premierowi udało się także uzyskać wsparcie ze strony największych związków zawodowych skupionych w ramach organizacji „Rengo”. Przewodnicząca Rengo obawia się, że polityka celna może zastopować proces stopniowego wzrostu wynagrodzeń wynegocjowany z japońskimi przedsiębiorstwami.

Podsumowując wewnętrzne działania administracji Ishiby Shigeru należy zauważyć, że decyzja o nałożeniu ceł na Japonię została potraktowana jako poważny kryzys narodowy. Zwołanie specjalnych zespołów „szybkiego reagowania” oraz mobilizacja biurokratów na każdym szczeblu przypomina walkę z katastrofami naturalnymi czy pandemią. Co ciekawe, język premiera Ishiby i innych japońskich polityków również przypomina ten używany podczas sytuacji kryzysowych. Przewodniczący Komeito Makoto Nishida powiedział, że w odpowiedzi na politykę Donalda Trumpa „należy zmobilizować wszystkie dostępne środki, aby chronić życie ludzi”.

Działania Donalda Trumpa wystraszyły znaczną część globalnych inwestorów co mogło doprowadzić do wybuchu nowego kryzysu gospodarczego. Na szczęście dla japońskiego rządu i innych państw objętych cłami prezydent Trump poinformował o zawieszeniu decyzji o wprowadzeniu ceł na 90 dni dla wszystkich państw z wyłączeniem Chin. Bez wątpienia komunikat pozwolił odetchnąć premierowi Ishibie i członkom japońskiego rządu, oraz dał więcej czasu na przygotowania do dalszych rozmów. Równolegle do działań gospodarczych premier Ishiba rozpoczął własną ofensywę dyplomatyczną, skupiającą inne państwa dotknięte polityką celną Donalda Trumpa. W oficjalnym przemówieniu szef japońskiego rządu stwierdził, że amerykańskie cła mogą potencjalnie zakłócić globalny porządek gospodarczy i wyrządzić poważne szkody światowej gospodarce.

Kilka dni później rozpoczęto pierwszą rundę negocjacyjną. Należy zaznaczyć, że Japonia jest pierwszym krajem, który rozpoczął negocjacje po opublikowaniu listy państw objętych nowymi cłami. Ku zaskoczeniu strony japońskiej przewodniczący zespołu negocjacyjnego Akazawa Ryosei osobiście spotkał się z prezydentem Trumpem, który zapewnił go, że negocjacje handlowe z Japonią traktuje priorytetowo. Minister Akazawa przedstawił oficjalną prośbę o wyłączenie Japonii z dodatkowych ceł i wyraził gotowość do rozpatrzenia stanowiska USA. Negocjacjom handlowym towarzyszyły rozmowy dotyczące bezpieczeństwa narodowego, co można traktować jako ukrytą groźbę ze strony administracji Donalda Trumpa. Zgodnie z oczekiwaniami strona amerykańska przedstawiła szereg oczekiwań w stosunku do japońskiego rządu. Prezydent USA powtórzył swoją opinię, że Japonia nie ponosi wystarczającej części kosztów stacjonowania wojsk amerykańskich w Japonii. W odpowiedzi minister Akazawa powołał się na wyjątkowo wysokie koszty jakie japoński rząd ponosi w związku z utrzymaniem amerykańskich baz. Donald Trump wyraził również niezadowolenie z niskiej sprzedaży amerykańskich samochodów w Japonii. Zażądał wyeliminowania deficytu handlowego USA z Japonią, który w 2024 r. wynosił 68,5 mld USD. W odpowiedzi, premier Ishiba Shigeru stwierdził, że Japonia jest otwarta na rozmowy dotyczące ułatwienia sprzedaży amerykańskich samochodów w Japonii, ale kategorycznie sprzeciwia się łączeniu rozmów handlowych z kwestiami bezpieczeństwa. Stronie amerykańskiej nie udało się również uzyskać szybkiej odpowiedzi dotyczącej perspektyw rozszerzenia dostępu do japońskiego rynku żywności.

Pierwsza runda negocjacji pokazała, że administracji Stanów Zjednoczonych zależy na pokazaniu szybkiego sukcesu w negocjacjach handlowych. Zdaniem profesora Sahashiego Ryo z Instytutu Zaawansowanych Studiów nad Azją na Uniwersytecie Tokijskim Donald Trump wybrał Japonię na pierwsze państwo do prowadzenia rozmów, ponieważ Stany posiadają wyraźną przewagę w postaci gwarancji bezpieczeństwa dla rządu w Tokio. Prawdziwym testem dla administracji Ishiby Shigeru będzie to, w jaki sposób odpowie na żądania ze strony Waszyngtonu. Pomimo tego, że na horyzoncie nie widać rozwiązania kryzysu warto zastanowić się nad poważnymi implikacjami, jakie niesie za sobą „nowa” polityka handlowa Stanów Zjednoczonych.

Po pierwsze warto zwrócić uwagę, że groźby i żądania ze strony administracji Donalda Trumpa nie są tak naprawdę nowością w relacjach dwustronnych. Stany Zjednoczone pod przywództwem republikańskich prezydentów wielokrotnie domagały się zwiększenia dostępu do japońskiego rynku produktów rolnych oraz wprowadzenia ułatwień dla eksportu amerykańskich samochodów.  Podczas swojej pierwszej kadencji prezydent Trump wycofując Stany Zjednoczone z Porozumienia Transpacyficznego (TPP) zmusił rząd premiera Abe Shinzo do podpisania nowego porozumienia handlowego, które miało zagwarantować lepsze warunki dla amerykańskich producentów żywności. W rezultacie podpisano umowę handlową, która nie przyznawała amerykańskim eksporterom większych przywilejów, niż te wynegocjowane w ramach TPP. Premier Ishiba Shigeru, podobnie jak jego poprzednicy wyraźnie sprzeciwia się szerszemu otwarciu japońskiego rynku produktów rolno-spożywczych. Strona japońska będzie jednak musiała przygotować szereg propozycji handlowych w tym obszarze. Nie wiadomo jednak czy te propozycje zadowolą stronę amerykańską i uspokoją obawy japońskich rolników, którzy obawiają się utraty konkurencyjności.

Jeśli chodzi o zwiększenie sprzedaży amerykańskich samochodów w Japonii, zadanie to wydaje się znacznie trudniejsze, gdyż cła na amerykańskie samochody sprowadzane do Japonii są zerowe. Prezydent Trump wielokrotnie powoływał się na „ograniczenia pozataryfowe nałożone przez Koreę Południową, Japonię i bardzo wiele innych krajów”. Jego zdaniem w wyniku tych „kolosalnych barier handlowych 81% samochodów sprzedawanych w Korei Południowej jest produkowanych w Korei Południowej a 94% samochodów sprzedawanych w Japonii jest produkowanych w Japonii”. To prawda, że państwa takie jak Japonia i Korea Południowa zbudowały pozycję swoich producentów samochodów dzięki stosowaniu dosyć protekcjonistycznej polityki promującej sprzedaż krajowych produktów. Można również doszukać się szeregu ograniczeń takich jak utrudnienia administracyjne dla amerykańskich eksporterów czy bariery językowe. Jednakże wprowadzenie ułatwień dla eksportu amerykańskich samochodów do Japonii czy Korei Południowej nie zmieni przywiązania i oczekiwań konsumentów, którzy najczęściej wybierają krajowe marki ze względu na atrakcyjną cenę, mniejsze gabaryty czy też mniejsze spalanie.

Nałożenie nowych ceł na stal i aluminium i groźba rozszerzenia ich na inne obszary również nie jest niczym nowym. Podczas pierwszej kadencji w 2018 roku prezydent Trump nałożył cła w wysokości 25% na japońską stal i aluminium powołując się na zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Dodatkowo w relacjach dwustronnych wielokrotnie pojawiały się groźby nałożenia wysokich ceł na eksport japońskich samochodów i części. Administracji premiera Abe Shinzo udało się jednak oddalić te groźby dzięki wyraźnemu zwiększeniu zakupów uzbrojenia ze Stanów Zjednoczonych. Premier Ishiba Shigeru liczył na podobny rezultat, zapowiadając zwiększenie importu amerykańskiego LNG.

Nieprzewidywalna polityka handlowa Donalda Trumpa będzie miała również poważne konsekwencje polityczne dla administracji premiera Ishiby Shigeru i Partii Liberalno-Demokratycznej. Jak już wcześniej wspomniano pomimo licznych rozmów i zapewnień ze strony premiera, nie udało się uniknąć wybuchu kryzysu w relacjach handlowych. Obok drastycznego wzrostu cen produktów spożywczych, jest to kolejny poważny problem dla japońskiego rządu. Kryzys handlowy z pewnością odbije się na wynikach nadchodzących wyborów do izby wyższej parlamentu. Japońska opozycja systematycznie krytykuje potknięcia japońskiego rządu. Główna opozycyjna Japońska Partia Konstytucyjno-Demokratyczna zakwestionowała wybór Akazawy na szefa zespołu negocjacyjnego, biorąc pod uwagę jego „niewystarczającą rangę” polityczną. Szef największej partii opozycyjnej Noda Yoshihiko nazwał działania administracji Ishiby w rozmowach z Donaldem Trumpem „dyplomacją trybutarną” a nawet poddańczą. Jego zdaniem pod przewodnictwem PLD Japonia nie jest równoprawnym partnerem w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi. Szef CDP w mocnych słowach nazwał wizytę Akazawy w Waszyngtonie światowym upokorzeniem. Jako dowód przywołał zdjęcie uśmiechniętego szefa japońskiej delegacji, który ma na głowie czerwoną czapkę z napisem „Make America Great Again”.

Trudno na razie prognozować na temat długofalowych zmian w japońskiej polityce zagranicznej. Strona japońska szuka porozumienia z innymi państwami, które także nie zgadzają się z siłową polityką handlową Donalda Trumpa. Zdaniem profesora Sahashiego Ryo w nadchodzących miesiącach można także spodziewać się „nietypowych” nacisków ze strony Stanów Zjednoczonych, takich jak np. prób wprowadzenia wspólnej polityki celnej w stosunku do Chin. Takie stanowisko może okazać się poważnym problemem dla Japonii, która jest w ogromnym stopniu uzależniona od handlu z Pekinem. Co ciekawe przypuszczenia te mogą potwierdzać pierwsze przemówienia nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Japonii, który stwierdził, że Tokio i Waszyngton muszą skupić się na odpieraniu działań Chin bardziej niż kiedykolwiek.

Ostatnim efektem, na który warto zwrócić uwagę jest wyraźny spadek zaufania Japończyków do Stanów Zjednoczonych. W marcu Donald Trump otwarcie podważył znaczenie japońsko-amerykańskiego sojuszu wojskowego. Podczas konferencji prasowej, prezydent USA stwierdził, że wieloletni traktat bezpieczeństwa z Japonią jest niesymetryczny i Japonia nie może przyjść Stanom Zjednoczonym z pomocą. Badania opinii publicznej przeprowadzone w kwietniu pokazały, że 77% Japończyków nie wierzy w gwarancje bezpieczeństwa składane przez administrację Donalda Trumpa. Spadek zaufania w dłuższej perspektywie będzie prowadził do dalszych nacisków na zwiększenie zbrojeń, ale może także dać wiatr w żagle dla bardziej konserwatywnej części japońskiej sceny politycznej, która będzie budować swoją pozycję na nasileniu konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi.